Ariana dla WS | Blogger | X X

11 listopada 2019

Serial Czarnobyl (2019)

Zaczęła się jesień, wieczory są coraz dłuższe, a co za tym idzie? Przydałby się dobry film lub serial na wieczór. I taki właśnie jest "Czarnobyl" - jeśli lubicie bardziej poważne klimaty.

Serial ten jest dosyć krótki, ale treściwy. Ma on na celu ukazać nam, jak ludzkość zareagowała, stając twarzą w twarz z tak potworną katastrofą. Oczywiście film jest oparty na faktach, ale trzeba pamiętać, że został on oczywiście dostosowany tak, aby dotrzeć do większego grona odbiorców, więc niektóre momenty mogą odbiegać od rzeczywistości. I nie mam tu na myśli podkoloryzowania scen, aby były bardziej drastyczne, a wręcz przeciwnie. Poza tym z pewnością wszystko wygląda nieco czyściej/schludniej niż było w rzeczywistości, ale to w dalszym ciągu nie zmienia klimatu historii.

Nie chcę za bardzo zdradzać fabuły, więc opowiem w największym możliwym skrócie.

Oglądając "Czarnobyl" zobaczycie przebieg wydarzeń od feralnej nocy do chwili zażegnania "problemu". Reakcje ludzi i to, czym się kierowali w obliczu tak ogromnej katastrofy, a także dowiecie się jak ogromnym niebezpieczeństwem tak naprawdę, mogą być elektrownie takie jak ta. Jakie decyzje podejmuje państwo w takich chwilach i do jakich poświęceń są zdolni ludzie. I co najważniejsze, jeśli wczujecie się w klimat serialu, odczujecie tę grozę i smutek, a wierzcie mi, jest wiele momentów chwytających za serce oraz drastycznych, że ma się ochotę odwrócić wzrok.

Ja nie jestem typem osoby, która uwielbia się rozgadać/rozpisać czy po prostu lać wodę, więc jak mam to w zwyczaju przedstawiam, krótką opinię.

Historia przedstawiona w tym serialu złapała mnie w swe szpony i trzymała do samego końca każdego odcinka. Tocząca się w nim akcja z każdą chwilą ukazywała kolejne problemy, niemalże zawsze bez bezpiecznego rozwiązania, ukazując duży kawał historii, która wydarzyła się stosunkowo niedawno i blisko nas. Uważam, że każdy powinien, chociaż odrobinę wiedzy na temat tamtych wydarzeń posiadać, a ten serial może posłużyć właśnie jako źródło informacji i lekcja na przyszłość dla ludzkości.

Nie mogę jednak polecieć tego serialu dla każdego. Zawiera on wiele scen nieodpowiednich dla osób wrażliwych. Ukazują one między innymi skutki wysokiego promieniowania i przebieg chorób popromiennych, a to nie jest zdecydowanie łatwy widok do przyjęcia oraz likwidację napromieniowanych zwierząt w tym domowych, więc odradzałabym ten serial, tak jak wspomniałam osobom wrażliwym oraz młodszym.

Podsumowując serial "Czarnobyl" jest naprawdę ciekawym wyborem na wieczorny seans. Zakładając, że przy wyborze kierowaliśmy się chęcią obejrzenia dramatu historycznego, który jest przy okazji również serialem katastroficznym, jeśli nie to w dalszym ciągu, jeśli preferuje się kino bardziej poważne, będzie to odpowiedni i interesujący wybór.

Z czystym sumieniem mogę, więc ten serial polecić, chociaż jednocześnie odradzam go, tak jak wspomniałam powyżej dla osób wrażliwych oraz młodszych.

 

 Moja ocena: 5/6

26 lutego 2018

Azjatyckie zakupy { k-pop } - Kim Jonghyun "BASE" ( azjatyckizakatek.pl ) + krótka recenzja transakcji


Na temat tej płyty zamierzałam napisać już dawno temu, ale długo się zbierałam z przesłaniem zdjęć, które poniżej załączę.

W podsumowaniu umieszczę opinię na temat stronki, z której zamawiałam oraz samej płyty.

Płytę BASE zamówiłam 12 lutego 2015 roku za pośrednictwem strony azjatyckizakatek.pl. Dotarła do mnie dokładnie 4 kwietnia 2015 roku, czyli stosunkowo szybko, jak na przesyłkę z Korei.

Cena tej płyty w tamtym czasie wynosiła 83 złote z przesyłką.

Cała transakcja odbyła się sprawnie i bez jakichkolwiek problemów. Mogę więc polecić tę stronkę na osób interesujących się k-pop'em jak i kulturą Azji, bo płyty to nie jest jedyny dostępny na tej stronce towar.

A w kwestii płyty.

BASE jest to pierwszy mini album Kim Jonghyuna, jednego z pięciu członków zespołu SHINee ( znam obecną sytuację, ale dla mnie on zawsze będzie już częścią tej wspaniałej całości, jaką tworzyli, dlatego odnoszę się w czasie obecnym) wydany 12 stycznia 2015r. Wszystkie piosenki pochodzące z tego albumu zostały w całości bądź częściowo napisane właśnie przez Jonghyun'a, część z nich również skomponował. Lista piosenek wygląda następująco:

1."Déjà-Boo" (kor. 데자-부 (Déjà-Boo)) (feat. Zion.T)

2."Crazy (Guilty Pleasure)" (feat. Iron)

3."Hallelujah" (kor. 할렐루야 (Hallelujah))

4."Love Belt" (feat. Younha)

5."NEON"

6."MONO-Drama" (kor. 일인극 (MONO-Drama)

7."Beautiful Tonight" (kor. 시간이 늦었어 (Beautiful Tonight

8."Fortune Cookie" (kor. 포춘쿠키 (Fortune Cookie)) - jako bonusowy utwór.

Nie zamierzam zagłębiać się szczegółowo w styl muzyczny (każdy zainteresowany z pewnością wie czego się pod tym względem spodziewać).

Do piosenki "Crazy" ukazał się teledysk, natomiast do "Hallelujah" możemy obejrzeć filmik z sali treningowej z układem tanecznym (czysty dźwiękowo, jeśli mogę tak to określić) oba są dostępne na YT.

Album poza samymi pineskami zawiera również photobook oraz w jednym na cztery albumy można znaleźć kartę kolekcjonerską z notką od artysty, oraz autografem (zaliczam się do tych szczęśliwców).

Mogłabym powiedzieć wiele rzeczy dotyczących płyty, jak i jej promocji, ale nie każdy chce o tym czytać.

Trochę ciężko jest mi pisać o jego twórczości przez wzgląd na wydarzenia z grudnia ubiegłego roku i ciężko mi się wysłowić na ten temat, ale warto wspomnieć, iż Jonghyun długo walczył i dużo cierpiał. Nawet w wywiadach dotyczących tego albumu można było to odczuć, tak, więc jeśli są tu jacyś hejterzy jego osoby bądź fandomu ( a może się tak zdarzyć) proszę o niekomentowanie i zachowanie swojej niechęci samym sobie.

Jeśli chodzi o moją opinię tego albumu. Photobook mi się spodobał, jeśli porównamy go z ACE Taemin'a (a jest on moim UB), jest zdecydowanie lepszy. Obie karty kolekcjonerskie są ciekawe, a jeśli chodzi o piosenki, są one małym miszmaszem rytmicznej dosyć chwytliwej melodii (Déjà-Boo), jak i chwytających za serce ballad (Hallelujah). Wydaje mi się, że wiele osób interesujących się zespołem SHINee i innym podobnym pod względem muzycznym zespołem, znalazłoby tutaj coś dla siebie.

zdjęcia mojego egzemplarza: 
W gratisie dostałam naklejkę (zdjęcie w foli z pandą)


 
Posumowanie:

azjatyckizakatek.pl
czas oczekiwania na przesyłkę:  5/6
przebieg transakcji: 6/6
zabezpieczenie przesyłki: 6/6 (miałam problem z jej rozpakowaniem) 
cena: umiarkowana

album BASE
piosenki: 4-5/6
photobook: 5/6
karta kolekcjonerska: 6/6

Pamiętaj, że jest to tylko i wyłącznie moja opinia. Każdy ma swój własny gust i upodobania, więc moja opinia nie musi być zgodna z Twoją. Moją ocenę traktuj, więc jako drobną sugestię.

26 lutego 2018

Recenzja książki: Młody Świat - Chris Weitz


 Młody Świat - Chris Weitz

"Witaj w Nowym Jorku – mieście rządzonym przez nastolatków

Tajemnicza epidemia zmiotła z powierzchni Ziemi dorosłych i dzieci, oszczędzając jedynie nastolatków. By przetrwać w chylącym się ku upadkowi świecie, młodzi łączą się w plemiona. Jefferson, mimowolny przywódca grupy zamieszkującej okolice Placu Waszyngtona, oraz Donna – obiekt jego skrywanej miłości – każdego dnia stawiają czoła niebezpieczeństwom postapokaliptycznego chaosu, świadomi, że ich dni są policzone.

Gdy jeden ze współplemieńców wpada na trop lekarstwa, które pozwoli im się wymknąć nieuchronnej śmierci, pięcioro nastolatków wyrusza na ryzykowną ekspedycję. W drodze do celu będą musieli pokonać terytoria opanowane przez gangi, fanatyków i bojówki; ich wędrówkę będą znaczyły wymiany ognia, ucieczki, cierpienie i śmierć. Czy młodym bohaterom uda się ocalić wymierającą populację? Jakie mroczne zakamarki ludzkiej psychiki odkryją podczas tej ryzykownej eskapady?"

Wczoraj wzięłam do rąk książkę, która wpadła w moje posiadanie około dwóch miesięcy temu dzięki „promocji” w Biedronce. Nie powiem... już kilka razy udało mi się w tej pospolitej sieciówce upolować kilka dobrze prosperujących historii i „Młody Świat” zdecydowanie się do nich zalicza.

Po kupieniu książki patrzyłam na nią raczej bez większego entuzjazmu czy ciekawości. Szczerze to wybrałam ją przez moją fascynację nad wizjami postapokaliptycznego świata, jak i samej apokalipsy. Bardzo lubuję się w takiej tematyce, ale nie oczekiwałam niczego szczególnie interesującego, a okazała się niezwykle wciągająca.

Nie każdy lubi spojlery i nie każdy lubi czytać obszerne recenzje, gdzie ludzie szczegółowo opisują każdy aspekt książki, więc (co jest dla mnie dosyć typowe) postaram się streścić, aby zaoszczędzić wam nieco czasu.

Czytając recenzje, zadajemy sobie pytanie, czy warto poświęcić czas na przeczytanie danej książki. W tym przypadku moja odpowiedź na to pytanie brzmi — warto. Dlaczego?

Historia niemal od początku zaczyna delikatnie wciągać i nawet na chwilę nie przestaje. Ciągły rozwój wydarzeń sprawia, że ciężko jest się oderwać. Z każdą przeczytaną stroną, z każdym kolejnym rozdziałem (a jest ich sporo i są naprzemienne pisane z dwóch różnych perspektyw) coraz bardziej zagłębiamy się w świat, który sprawia wrażenie naprawdę upadłego i to bardzo mi się podoba. Bohaterowie stale walczą o kolejny dzień. Zmagają się z trudami świata, bez elektryczności, internetu, telefonów czy leków, w którym optymistyczną wizją jest przeżycie osiemnastych urodzin. Nie mogą zwrócić się do nikogo o pomoc, bo jak to w takim świecie bywa, do głosu dochodzi typowe prawo dżungli: wygra silniejszy.

Fabuła oraz sposób, w jaki autor ją przedstawia, są dla mnie najważniejsze w książkach, dlatego wciągający bieg wydarzeń oraz ciekawy i przyjemny sposób ich przedstawiania to w zasadzie jedyne aspekty, o których mogę coś powiedzieć, a ciężko jest mi opisać szczegółowo, co naprawdę mnie porywa, nie ujawniając niczego istotnego, więc powiem po prostu, że warto mi zaufać w kwestii wyboru właśnie tej książki. Nie jest długa, bo zawiera jedynie 360 stron, to zaledwie jeden, góra dwa wieczory.

A jeśli chodzi o minusy.

Wyłapałam co najmniej dwa błędy w druku. Drobne, które raczej można zaliczyć do literówek.

Ale największy minus to fakt, iż nie posiadam pozostałych dwóch tomów i nie jestem w stanie teraz poznać dalszych losów bohaterów, których polubiłam.

Chyba zostałam skazana na upolowanie ebooka ^-^'


Cytat z książki: "Te dwa pytania w zasadzie podsumowują naszą obecną sytuację – najpierw wielkie DLACZEGO?, a zaraz potem ogromne: A DLACZEGO NIE?"

 

 Moja ocena: 5/6


25 lutego 2018

Recenzja filmu: Jumanji: Przygoda w dżungli (2017)

Dopiero wczoraj ten film ukazał się w moim pobliskim kinie i w pierwszy dzień premiery nie cieszył się jakąś szczególną popularnością.

Jumanji: Przygoda w dżungli jest drugą częścią filmu Jumanji z 1995 roku. W najnowszej części gra porywa nas w wirtualny świat, gdzie każdy z graczy ma po trzy życia i aby wrócić do normalnego świata (jak to w tego typu filmach bywa) trzeba ukończyć całą grę. Taki malutki standardzik.

Film ten mnie osobiście troszeczkę rozczarował. Uwielbiam część z 1995 roku, która trzymała w lekkim napięciu. Obecna odsłona jest bardziej komedią. Zdarzają się w niej chwile akcji, jednak niezbyt wciągającej, a rozśmieszającej, więc jeśli wybierasz się na ten film, aby powrócić do historii sprzed lat, gdzie gra miała swoje niemalże żelazne reguły, niszczyła świat i była naprawdę zajmująca, możesz się trochę rozczarować. Chociaż film sam w sobie nie jest zły, można się dobrze przy nim w kinie bawić, ale jednak to już nie to samo. Efekty, jak i soundtrack dobrane zostały dobrze i nie są przesadzone. Aktorzy według mnie pół na pół, ale ostatnio jestem bardziej wymagająca, jeśli o to chodzi. A jeśli chodzi o scenariusz, to już zależy czy patrzycie na to, jak na komedię, czy na kontynuację filmu z 1995. W pierwszym wariancje scenariusz jest całkiem dobry w drugim już nieszczególnie.

Podsumowując: Jumanji: Przygoda w dżungli jest filmem raczej komediowym, ale w dalszym ciągu wartym obejrzenia, jeśli doskwiera wam nuda.
 

Moja ocena: 4/6

3 lutego 2017

Film: Assassin's Creed (2016)

Co ja mogłabym tu powiedzieć? Film ten z pewnością ma duże zainteresowanie wśród osób grających w gry o tej samej nazwie. Jednak ja zwolenniczką tego filmu zbytnio nie jestem... Z grą nie miałam nic do czynienia, ale według osoby, która często sobie w nią pogrywa, wiem, że film jest" fajny/ciekawy". Ja nie bardzo mogę to powiedzieć... Przyznaję efekty w filmie, były ciekawe (byłam na wersji w 3D), niektóre sceny przypadły mi do gustu, ale szczerze? Nie było ich wiele. Assassin's Creed w mojej opinii jest filmem bardzo przewidywalnym, lekko monotonnym i w zasadzie... nudnym. Wiem, że wiele osób się z tym może nie zgodzić, ale co jest waszym zdaniem w nim takiego ciekawego? Mnie podobało się te płynne "przenoszenie" do przeszłości i to jak został zaprezentowany tamten okres, ale tylko tyle jestem w stanie powiedzieć. Film wydaje mi się, że nawiązuje po prostu za bardzo do gry, nie dodając tym samym żadnej ciekawszej rozmowy czy akcji, poza niemal nieskończonym szukaniem jabłka i walk z tym związanych. Dla mnie, chociaż lubię tego typu filmy, ten nie bardzo mi przypasował w odróżnieniu od np. Warecraft'a, chociaż w jego przypadku również nie miałam styczności z grą.


Tak więc podsumowując, moją krótką opinię na ten temat: Film można obejrzeć, ale nie jest on jakąś szczególną rewelacją. Polecam go przede wszystkim miłośnikom gry.

 

Moja ocena: 3/6